fbpx

 

Na Wawelu, proszę pana
Mieszkał smok, co zawsze z rana
Zjadał prosię lub barana.
Przy obiedzie smok połykał cztery kury lub indyka 
nadto krowę albo byka.
Nagle raz, przy Wielkim Piątku 
Krzyknął Coś tu nie w porządku !
Poczuł wielki ból w żołądku
Potem spuchła mu wątroba, dwa migdały, płuca oba
Jak choroba, to choroba !
Smok pomyślał, proszę, proszę. 
Nie mam zdrowia za dwa grosze
Czas już zostać mi jaroszem
i smok biedny od tej pory
By oczyścić krew i pory, jadał marchew, 
jadał pory, groch, selery i kapustę
Wszystko z wody i nietłuste, 
żeby kiszki były puste.
Tak za roczkiem mijał roczek 
Smok nasz stał się jak wymoczek
Wprost nie smok, lecz zwykły smoczek. 
Odtąd każda mądra niania 
Dziecku daje go do ssania.

 


  
 
jesteśmy wyobraźnią dzieci